Kiedy myślimy o Świętach Bożego Narodzenia od razu na myśl przychodzi konkretny obraz - mężczyzna w czerwonym kubraku jadący saniami, by rozdawać pięknie opakowane, kolorowe prezenty. I już w związku z samymi podarkami możemy mieć pierwsze zastrzeżenia co do jego działalności. Według informacji podanych przez The Telegraph w każde święta sama brytyjska filia Mikołaja zużywa 227000 mil (365 321 kilometrów) papieru do pakowania, nie wspominając o plastikowych opakowaniach i pudełkach.
Natomiast jeśli chodzi o transport, nie można Świętemu Mikołajowi nic zarzucić. Po dokładnym przebadaniu sprawy dowiedzieliśmy się, że sanie nie wydzielają spalin i jak wszystkie jego sprzęty, zasilane są magią świąt i dziecięcą radością. Renifery są zadbane i wypasane dziko przez większość roku. Błyszczący nos Rudolfa jest efektem wydłużonego wpływu czarów rzuconych na zwierzę i nie ma wpływu na jego zdrowie.
Święty Mikołaj sam jest pełen sprzeczności. Od lat zostawia prezenty pod choinkami, napędzając tym samym przemysł wycinania drzewek oraz produkowania tych sztucznych. Jednak w tym roku Święty zaskoczył wszystkich i zaapelował o używanie energooszczędnych lampek, przynajmniej w miejscach publicznych.
O warunki zatrudnienia u Świętego Mikołaja zapytaliśmy elfa. Ze względu na charakter pracy poprosił on o nieujawnianie danych personalnych. W trakcie rozmowy wyznał, że umowa pracownika Fabryki zobowiązuje do milczenia, ale jest dla nich opłacalna. Są bardzo dobrze wynagradzani, a potrzebę tajemnicy pracodawca tłumaczy koniecznością utrzymania świątecznych cudów. Prezenty dalej jednak pakowane są nieekologicznie, a same pochodzą zazwyczaj z dużych firm niestosujących się do ekologicznych standardów.
Jeżeli więc św. Mikołaj chce zadbać o dobre imię to powinien wrócić do pierwotnej magii świąt - zabawki mogą być wykonane ręcznie i opakowane w inny rodzaj materiałów lub schowane do skarpet. W końcu chodzi tylko o gest i stworzenie okazji do spędzenia czasu z rodziną. Wesołych i ekologicznych Świąt!
Subskrybuj nas: Google News | Feedly
Chcesz wiedzieć więcej? Polub i obserwuj nas na Facebooku. Jesteśmy także na Twitterze. Zapraszamy na naszą grupę dyskusyjną.